poniedziałek, 14 lipca 2014

Epilog

Dwadzieścia lat temu w małym miasteczku na świat przyszła pulchna dziewczynka, a na imię miała Leire. Wydawała się być słodką, niewinną istotą, więc nikt nie podejrzewał jak potoczy się jej historia, a już na pewno nikt się nie spodziewał jakim darem obdarzył ją los. Dziewczynka okazała się być na tyle bystra by szlifować swój talent i nie wykorzystywać go zbyt często, aby nie zdradzić go całemu światu. Z wiekiem doszła do perfekcji i nikt nie mógł jej odmówić, wystarczyło że na niego spojrzała swoimi pięknymi, hybrydowymi oczami, które zawsze podkreślała. Nie wychodziła z domu bez widocznej, czarnej kreski na oku i porządnie wytuszowanych rzęs. Taki makijaż dodawał jej pewności siebie i sprawiał, że nikt nie mógł oderwać wzroku od jej oczu, których niegdyś się wstydziła. W dzieciństwie czuła się przez nie niepewnie, ponieważ miała rzadką mutację genetyczną powodującą różnobarwność tęczówek oczu. Wiedziała przez to że jest inna, dopiero z wiekiem zaczęła postrzegać to jako wyjątkowość. A gdy pewien chłopak powiedział jej, że są piękne zrozumiała, że dzięki nim uda jej się zawojować świat. Zawsze marzyła o wielkim mieście, o innym życiu, o zostaniu kimś wielkim, o byciu w telewizji, od dziecka chciała zostać gwiazdą, jednak z jej figurą było to mało prawdopodobne. Była niską, pulchną dziewczyną, o kędzierzawych włosach, które nigdy nie chciały się układać. Leire ich nie znosiła. Zawsze zazdrościła innym pięknych prostych włosów, więc zawsze związywała swoje w niechlujny kucyk by ukryć je jak najbardziej. Dopiero po wypadku, w którym całe życie stanęło jej przed oczami, zrozumiała, że ma dość ukrywania się i bycia szarą myszką, wróciła do wielkich planów małej dziewczynki, która pragnęła mieć wszystko, podczas gdy miała niewiele. Zmieniła więc styl umierania się, zaczęła mocniej podkreślać oczy i prostować włosy. Wypadek był przełomowym momentem jej życia, od tamtej pory prawie zawsze chodziła w rozpuszczonych włosach, nosiła dopasowane spodnie, luźne t-shirty oraz szpilki, które dodawały jej kilka centymetrów. Wraz z nałożeniem makijażu i ułożeniem włosów jej pewność siebie wzrastała i dzięki temu potrafiła przykuć uwagę niemalże każdego faceta w jej otoczeniu. Podobało jej się to, lubiła jak ludzie na nią patrzyli, lubiła być w centrum uwagi. Nigdy nie myślała, że dziewczyna z nadwagą może przyciągać spojrzenia, które nie są wynikiem obrzydzenia, lecz zachwytu nad jej osobą. Niemal wszyscy się za nią oglądali, lecz nie ten, którego chciała. Nie potrafiła przykuć uwagi faceta, który ją zauroczył, faceta, w którym się zakochała się bez pamięci. Nie była w stanie o nim zapomnieć, więc postanowiła się zająć sobą. Jako, że zdała maturę i nie mogła pójść na wymarzone studia, postanowiła zostać w mieście i znaleźć wakacyjną pracę. Dzięki jej życiowemu szczęściu, szybko jej się to udało, i po tygodniu szukania dostała pracę w sklepie z ubraniami. Doskonale się w niej odnalazła, a młody szef, który stwarzał przyjazną atmosferę i nie kazał zwracać się do siebie per 'PAN' sprawiał, że polubiła swoje nowe zajęcie, jednak nie mogła dogadać się z jedną z dziewczyn tam pracujących, jeżeli to co ona tam robiła można nazwać pracą. Leire była wybuchowa i bywała nadmiar szczera, co nie przysparzało jej wielu przyjaciół. Jednak, gdy chciała potrafiła być miła, więc na początku starała się nie zwracać uwagi na koleżankę z pracy. Po dwóch tygodniach jej obserwacji nie wytrzymała i wdała się z nią w kłótnię.
- Może byś się trochę ogarnęła, stoisz i nic nie robisz, podczas gdy my tu nieźle harujemy! - krzyknęła Leire
- Wyluzuj - ze spokojem odpowiedziała jej Kirsten
- Wyluzuj?! Lepiej Ty przestań być taka wyluzowana i zajmij się w końcu pracą! Dobrze wiem jak ją dostałaś, ale postaram się żeby to nie pomogło Ci jej utrzymać, jeśli dalej będziesz się tak obijać!
- Grozisz mi? Hahaha, uważaj bo się Ciebie przestraszę mała kluseczko
- Słucham?! - Leire z trudem powstrzymywała chęć rzucenia się na Kirsten - Mała kluseczko?! Przynajmniej nie jestem wielką zdzirą jak Ty!
- Hej, nie będziesz mnie tu wyzywać! - krzyknęła Kirsten i uderzyła Leire w twarz
- Co tu się dzieje? - wtrącił kierownik sklepu
- Już Ty dobrze wiesz co tutaj się dzieje. To, że z nią sypiasz nie znaczy, że mam znosić jej obijanie się, a już na pewno nie pozwolę jej się obrażać z tego powodu. - wykrzyczała wściekle Leire
- Uspokój się trochę, może wprowadzam przyjazną atmosferę pracy, ale wymagam minimum szacunku, w końcu jestem Twoim szefem - odpowiedział poddenerwowany Josh
- Dobrze jej powiedziałeś - dodała zalotnie Kirsten kładąc rękę na ramieniu szefa
- Opamiętaj się dziewczyno - krzyknął zrzucając rękę kokietującej go dziewczyny - masz wolne do końca dnia, jutro masz przyjść z rana do mojego gabinetu i się rozmówimy - dodał do niej chłodny, tonem. A Ty idziesz ze mną - powiedział spoglądając na rozwścieczoną Leire.
Oboje udali się w ciszy w kierunku gabinetu Josha. Zanim tam dotarli Leire zdążyła już trochę ochłonąć.
- Usiądź - powiedział Josh - To nie tak jak myślisz, to z Kirsten. Ja... Ja wcale z nią nie sypiam - wydukał lekko zakłopotany
- Nie?! To jakim cudem taka dziunia dostała tu pracę?
- To wszystko nie tak, po prostu to był błąd, jeden, głupi błąd. Rozstałem się z dziewczyną, byłem pijany i...
- I tak po prostu wyszło? Przespałeś się z nią, a potem głupio Ci było jej odmówić?
- Dokładnie. I nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo tego żałuję.
- Każdemu się czasem zdarzy popełnić jakiś głupi błąd - odpowiedziała z uśmiechem Leire - Tylko dlaczego go nie naprawisz? Widzisz, że ona się nie nadaje do tej pracy. Powinieneś ją zwolnić.
- Wiem, jutro mam zamiar to zrobić.
Leire uśmiechnęła się do niego ponownie - Dlaczego mi to wszystko mówisz? Jesteś moim szefem i nie musisz mi się tłumaczyć.
- Nie wiem, po prostu czułem, że muszę.
Dziewczyna wstała z zakłopotaniem - Czyli mogę już wrócić do pracy?
-Tak, oczywiście. Dziękuję, że mnie wysłuchałaś.
- Nie ma problemu, zawsze możesz na mnie liczyć - odpowiedziała z uśmiechem
Gdy tylko zamknęła drzwi za sobą dotarło do niej to co powiedziała. Jaka ja jestem głupia - pomyślała. - Przecież mogę flirtować z szefem. Może i jest uroczy i przystojny, ale jest ode mnie sporo starszy. I w dodatku jest moim szefem. Muszę się opanować. - powtarzała sobie wciąż w myślach. Na drugi dzień zaraz po przyjściu do pracy wpadła na wychodzącą z biura Kirsten, która była wściekła. Dziewczyna rzuciła się na Leire krzycząc:
- To wszystko Twoja wina, rozumiesz, TWOJA! - Krzyczała szarpiąc dziewczynę - Gdybyś siedziała cicho wszystko byłoby w porządku, ale oczywiście musiałaś się odezwać!
- A co niby miałam patrzeć jak Ty sobie piłujesz tipsy, gdy my wszyscy zapieprzamy? Szukaj idiotów gdzie indziej i puść mnie zanim złamiesz sobie tego tipsika.
- Ty mała klusko, pożałujesz...
- Nie groź mi! - krzykneła Leire odpychając napastniczkę
- Nie waż się mnie dotykać! - powiedziała ze złością Kirsten policzkując Leire. - Jesteś nikim!
- Zabieraj ze mnie te łapy! Nie mam zamiaru się tu z Tobą szarpać, nie obrazisz mnie!
- Mam nadzieję, że szybko stąd wylecisz, już ja się o to postaram! - krzyknęła z całej siły odpychając dziewczynę, którą Josh w ostatniej chwili uchronił przed upadkiem.
- Wynoś się stąd! - krzyknął z pogardą. - Nic Ci nie jest? Coś Ci zrobiła ta wariatka? - zapytał z troską Leire
- Wszystko w porządku, trochę mną potrząsnęła i tyle. A to co? - zapytała dotykając zadrapanego policzka mężczyzny.
- To nic takiego, rzuciła się na mnie z pazurami, ale to nic, ważne, że z Tobą wszystko dobrze. - odpowiedział z ulgą w głosie. - Na pewno dobrze się czujesz? Może chcesz iść do domu?
- Dopiero przyszłam - powiedziała z uśmiechem - Nic mi nie jest, dam radę pracować.
- To dobrze - powiedział z uśmiechem Josh i udał się do gabinetu
Leire z uśmiechem wróciła do pracy i przez resztę dnia nie mogła przestać myśleć o uścisku szefa. Mijały dni, a Leire nie przestawała myśleć o przystojnym Joshu, on też zdawał się myśleć o swojej młodej pracownicy. Często wymieniali się uśmiechami i skrytymi spojrzeniami, lecz nikt nie zrobił kroku w stronę czegoś więcej. Po miesiącu pracy został zorganizowany wyjazd integracyjny do Krakowa. Leire bardzo się ucieszyła, gdyż uwielbiała to miasto, a wyjazd miał trwać aż 4 dni. Gdy nadszedł dzień wyjazdu dziewczyna była prze szczęśliwa i wtedy dotarło do niej, że aby tam dojechać, będzie musiała odbyć parogodzinną podróż autobusem, co ją totalnie przeraziło. Już miała się wracać, gdy wpadła na Josha.
- I jak? Podekscytowana wyjazdem? - zapytał
- Chyba tak - odpowiedziała zmieszana Leire
- Chyba? Wydajesz się być zdenerwowana?
- Bo jestem. Strasznie cieszyłam się z tego wyjazdu, dopóki nie dotarło do mnie, że będę musiała jechać autobusem taki kawał drogi
- A co masz chorobę lokomocyjną - zapytał z ironią w głosie Josh
- Nie. Tylko, tylko boję się jeździć autobusami, bo mam złe wspomnienia
- Złe wspomnienia?
- Miałam kiedyś wypadek autobusowy, ale nie chce teraz o tym mówić. Chyba zwyczajnie zrezygnuję z tego wyjazdu
- Nie, nie możesz zrezygnować. Usiądziesz ze mną, a ja przypilnuję, aby nic się nie wydarzyło. Zobaczysz to będzie zwykła, nudna podróż autobusem. - powiedział z uśmiechem Josh przytulając Leire.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz