czwartek, 17 lipca 2014

Przebudziła się wtulona w swojego szefa. Podobało jej się, gdy jego silne ramiona ją obejmowały, czuła się wtedy wyjątkowo bezpiecznie, jednak wiedziała, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Chcąc przesunąć się na swoją część łóżka podniosła delikatnie jego rękę, aby go nie obudzić, lecz jej się to nie udało. Gdy tylko uniosła jego ramię mężczyzna się obudził. 
- Chyba nie udało nam się uleżeć na swoich stronach łóżka - powiedziała na rozluźnienie myśląc, że Josh będzie na nią zły
- Wygląda na to, że za bardzo się przyciągamy - odpowiedział zestresowany sytuacją.
- Myślę, że nie powinniśmy spać razem, zwłaszcza, że nie jesteśmy całkowicie trzeźwi. - dodała Leire odwracając się od szefa i próbując wstać z łóżka. Wtedy mężczyzna złapał ją za rękę i powiedział:
- Co z tego, że nie jesteśmy trzeźwi, jakbyśmy byli byłoby to samo. - po czym przyciągnął dziewczynę do siebie.
- Josh, proszę - mężczyzna przerwał jej wypowiedz pocałunkiem
- Leire, podobasz mi się i to bardzo. Jesteś inna, piękna, szczera i inteligentna, może bywasz chamska i wybuchowa, ale to sprawia, że jesteś jeszcze bardziej interesująca. 
Po tych słowach Josh pocałował dziewczynę ponownie, a ona odwzajemniła pocałunek. Nie mogła uwierzyć w słowa szefa oraz w to co się właśnie dzieje. Odkąd go poznała śnił jej się taki pocałunek kilka razy, lecz nigdy nie był tak wspaniały jak realny. Pomimo wszystko przerwała go mówiąc:
- Nie możemy, jesteś moim szefem - Josh przerwał jej kolejnym pocałunkiem
- Proszę Cię, wiesz, że to nie stosowne, jestem Twoją pracownicą i w dodatku jesteś ode mnie sporo starszy
- Przeszkadza Ci mój wiek?
- Nie - powiedziała całując zasmuconego mężczyznę - Jesteś miłym i troskliwym facetem, do tego zabójczo przystojnym, nie obchodzi mnie Twój wiek. Potrafisz mnie rozśmieszyć i sprawić, że czuję się wyjątkowa, a cały świat przestaje istnieć, jak dzisiaj w klubie. Ale nic między nami nie może się wydarzyć.
- Bo jestem dla Ciebie za stary - wtrącił smutny mężczyzna
- Nie jesteś, mam gdzieś ile masz lat... 
- Więc dlaczego mnie odpychasz, widzę, że Ci się podobało, nasz pocałunek
- Był wspaniały, ale nie chcę być dziewczyną sypiającą ze swoim szefem, nie jestem taka
- Wiem i to mi się właśnie w Tobie podoba, jesteś niezależna
- A jeżeli coś między nami będzie nie będę mogła liczyć na jakikolwiek awans albo podwyżkę, bo od razu każdy pomyśli, że dostałam go ze względu na nasz związek
- Leire, daj spokój, od kiedy przejmujesz się opinią innych - powiedział, po czym mocno ją przytulił i pocałował. Dziewczyna nie była w stanie mu się oprzeć, więc odwzajemniała jego pocałunki. Jednak wciąż nie mogła się w pełni zrelaksować, wiedziała, że czuję coś do niego, ale ciągle myślała o tym, że jest on jej szefem, a to co się dzieje między nimi jest niestosowne. Nie potrafiła opanować swoich myśli i ponownie przerwała Joshowi.
- Co tym razem?
- Nie możemy! Jesteś wstawiony i nie myślisz trzeźwo.
- Leire, przestań - powiedział obsypując dziewczynę pocałunkami - To tylko wyjazd integracyjny, dajmy sobie te cztery dni
- Tylko wyjazd integracyjny? - dziewczyna szybko wyrwała się z jego objęć - Myślisz, że będę Twoją zabaweczką na długi weekend?! Mylisz się! I nie waż się mnie dotykać! - krzyknęła po czym zeskoczyła z łóżka. 
- L, to nie tak! Źle mnie zrozumiałaś
- Bardzo dobrze Cię zrozumiałam - krzyknęła zdenerwowana dziewczyna, po czym wyszła z pokoju.
- To nie tak, kocham Cię - wyszeptał załamany Josh siedząc samotnie 

środa, 16 lipca 2014

Podróż rzeczywiście była udana, z początku Leire się lekko stresowała, ale Josh ciągle ją zagadywał i nie pozwalał jej myśleć o traumatycznych przeżyciach. Dzięki niemu dziewczyna zapomniała, że jedzie autobusem i zmęczona stresem zasnęła na jego ramieniu prawie na godzinę. Po przebudzeniu poczuła się troszkę niezręcznie, w końcu ucięła sobie drzemkę na ramieniu szefa. Z lekkim zakłopotaniem powiedziała:
- Mam nadzieję, że Cię nie ubrudziłam
- Nie, cieszę się że udało Ci się zasnąć chociaż na chwilę - odpowiedział jej z uśmiechem
Wtedy autokar się zatrzymał.
- Dotarliśmy na miejsce - powiedział kierowca
Wszyscy podekscytowani wysiedli a ich oczom ukazał się wspaniały budynek hotelu, w którym mieli się zatrzymać. Wtedy Leire odwróciła się do Josha i powiedziała:
- Dziękuję
- Za co? - zapytał ze zdziwieniem
- Za to, że mnie przekonałeś.
Mężczyzna uśmiechnął się i kiwnął głową dając jej do zrozumienia, aby poszła za nim i ruszył w stronę hotelu. Wnętrze było niesamowite. Cudownie zwisające, kryształowe żyrandole zapierały dech w piersiach. Wszystko wydawało się być takie luksusowe i eleganckie. Leire nie znała takiego świata, ale zawsze o nim marzyła. Nie mogła się na patrzeć na piękny wystrój i przebywających tam ludzi z klasą. Jednak jej szczęście nie trwało zbyt długo, gdyż podczas próby zameldowania okazało się, że zaszła pewna pomyłka i jej pokój dostał inny z gości. W dodatku hotel nie posiadał żadnego innego wolnego pokoju z powodu konferencji, która miała trwać cały tydzień. Dziewczyna strasznie się zasmuciła, na szczęście jeden z jej kolegów z pracy zaproponował jej by zatrzymała się w jego pokoju. Leire nie była przekonana, gdyż słyszała o nim różne opinie, ale z braku innych opcji zgodziła się i poszła z nim, aby się rozpakować i przebrać po podróży. Josh również miał zamiar zaproponować jej dzielenie pokoju, jednak Tom go uprzedził. Resztę dnia cała ekipa spędziła na zwiedzaniu, by wieczorem udać się na firmową imprezę. Josh cały dzień był smutny, lecz nie wiedział dlaczego, dopiero gdy zobaczył roześmianą Leire w objęciach Toma zrozumiał, że jest o nią zazdrosny i chciał by się znaleźć na jego miejscu. Leire widząc zasmuconego Josha podeszła do niego i powiedziała:
- Hej, co Ty taki smutny siedzisz? Patrz jaka świetna impreza!
- Jakoś nie mam ochoty na zabawę, chyba zaraz pójdę do pokoju.
- Dlaczego? Chcesz się zmyć i nawet ze mną nie zatańczyć?
- Nie umiem tańczyć
- Niemożliwe, każdy umie - powiedziała z uśmiechem dziewczyna i chwyciła go za rękę - Chodź! - dodała i pociągnęła smutnego mężczyznę za sobą na parkiet.
Akurat grali porywający, a za razem bardzo zmysłowy kawałek, do którego znakomicie dawało się tańczyć. Josh z początku czuł się lekko zakłopotany, jednak Leire szybko go rozruszała. Oboje zaczęli bujać się w rytm muzyki, a granica między nimi coraz bardziej się zacierała. Tańczyli coraz bliżej siebie, przytulając się i śmiejąc. Czuli, że cały świat należy do nich, a wszyscy w około znikli. Nikt ich nie obchodził, po prostu odpłynęli w tańcu. Po chwili lekko zmęczeni postanowili udać się na drinka. Wypili jednego, potem drugiego i kolejnego. Cały czas się śmiali i wygłupiali niczym para zakochanych nastolatków. Wtedy Leire się opamiętała i powiedziała, że musi wyjść do toalety. Cały czas powtarzała w myślach:
- Opamiętaj się, opamiętaj się! To Twój szef, w dodatku 15 lat starszy! To nic, że jest zabawny i troskliwy, to nic, że jest zabójczo przystojny! A Josh był na prawdę bardzo interesującym mężczyzną, za którym oglądała się nie jedna kobieta. Był wysoki i dobrze zbudowany, miał ciemne włosy i piękne niebieskie oczy. Ale nie szaro niebieskie czy niebiesko-zielone, były kryształowo niebieskie i miały niesamowitą głębie, w której można było zatonąć. Dodatkowo miał piękny uśmiech, który sprawiał, że wydawał się być jeszcze przystojniejszy, o ile w ogóle to mogło być możliwe. Nie jedna kobieta patrzyła na nich gdy tańczyli i zastanawiała się co taki przystojniak robi z niską i pulchną dziewczyną, która na pierwszy rzut oka wydawała się niespecjalna. Jednak on widział tylko ją, był całkowicie zafascynowany młodą pracownicą i nie mógł oderwać od niej wzroku. To ona sprawiała, że się uśmiechał i tylko ona była go w stanie namówić do wyjścia na parkiet. Leire czuła, że szef zaczyna jej się coraz bardziej podobać, więc postanowiła, że resztę wieczoru spędzi bawiąc się z podrywającym ją Tomem. Po wyjściu z toalety powiedziała Joshowi, że ma ochotę znów zatańczyć, jednak tym razem szybko zmieniła w tańcu przystojnego szefa na Toma. Josh widząc ich razem szybko zrezygnował z dalszego przebywania na parkiecie i udał się do hotelowego baru. Leire zasmuciła się widząc jak mężczyzna odchodził, jednak Tom szybko ją rozweselił przynosząc kolejnego drinka. Wszyscy znakomicie się bawili, dziewczyny poznały fajnych facetów, z którymi szalały cały wieczór. Całowały się z nimi i przytulały, Tom widząc to postanowił pocałować Leire, jednak dziewczyna szybko go odepchnęła, mówiąc, że nie ma ochoty. Mężczyzna spróbował jeszcze raz, jednak dziewczyna ponownie go odtrąciła. Tom nie był w jej typie, był wysokim blondynem o zielonych oczach, który miał opinię playboya.
- To nie! - krzyknął, gdy dziewczyna ponownie go odtrąciła - Są inne chętne, które mi nie odmówią! Nie potrzebnie straciłem tyle czasu na taką małolatę jak Ty! A, byłbym zapomniał, masz się wynieść z mojego pokoju - dodał i odszedł do grupki seksownie tańczących dziewczyn.
Leire była zmieszana, nie wiedziała co ma teraz z sobą zrobić, w końcu musiała gdzieś przenocować. Pomyślała, że zapyta dwa lata od niej starszą Kirę o nocleg, w końcu w pracy trzymały się ze sobą najbardziej. Kira była wysoką brunetką, o ciemnych oczach, która lubiła słuchać rocka i ubierała się w ciemne, lecz idealnie podkreślające jej figurę ubrania. Obie lubiły się naśmiewać po cichu z ludzi przewijających się przez sklep. To z nią Leire najszybciej złapała kontakt i zawsze mogła na nią liczyć, więc pomyślała, że i tym razem starsza koleżanka ją wesprze. 
- Hej, Tommy mnie wystawił, mogłabym przenocować w Twoim pokoju?
- L, wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć, ale widzisz tamtego kolesia? Niezłe ciacho, prawda.
- Taaa
- Więc chyba nie będziesz mi miała za złe, że cię nie przenocuję. Mam zamiar dziś zaprosić do pokoju kogoś innego. - powiedziała spoglądając na chłopaka
- Jasne, rozumiem, bawcie się dobrze
- Będziemy - odpowiedziała Kira odchodząc w kierunku przystojniaka
- Co ja teraz zrobię - wyszeptała do siebie Leire i udała się do pokoju Toma, by zabrać swoje rzeczy. Gdy kończyła się pakować do pokoju wszedł Tom z dwiema dziewczynami.
- Miałaś się stąd wynieść - krzyknął
- Właśnie to robię jakbyś nie zauważył - odpowiedziała z sarkazmem dziewczyna, po czym wyszła trzaskając drzwiami.
Schodząc do lobby wpadła na Josha, który zdziwił się widokiem dziewczyny z walizkami.
- Co Ty robisz? - zapytał
- Tommie wyrzucił mnie z pokoju.
- Co? Dlaczego?
- Bo on chciał ode mnie czegoś więcej
- Zrobił Ci coś? - zapytał ze złością i zdenerwowaniem w głosie Josh
- Nie, pocałował mnie, a ja go odepchnęłam, potem pocałował mnie drugi raz
- Pocałował Cię - przerwał mężczyzna
- Tak, ale go odtrąciłam. On mnie nie interesuje. Tylko teraz zostałam z niczym, nie mam dokąd pójść. - odpowiedziała ze smutkiem dziewczyna
- Możesz spać u mnie.
- Na prawdę? Przenocujesz mnie?
- Oczywiście - odpowiedział z uśmiechem i zabrał dziewczynę do pokoju.
- Dzięki, będę spała na podłodze i nawet mnie nie zauważysz.
- Nie ma mowy, bierzesz łóżko. - powiedział stanowczo Josh
- Nie, Ty jesteś starszy, więc powinieneś spać w łóżku - odpowiedziała bez namysłu dziewczyna, po czym się lekko zmieszała faktem, że wypomniała szefowi wiek. - To znaczy nie miałam na myśli, że jesteś stary czy coś, tylko po prostu sporo ode mnie starszy. - dodała. - To znaczy nie aż tak dużo, ja po prostu...
- Wiem co miałaś na myśli - wtrącił Josh widząc jak dziewczyna coraz bardziej pogrąża się w swoich tłumaczeniach - Mimo wszystko uważam, że jako mężczyzna powinienem ustąpić Ci miejsca.
- Dziękuję, ale to Twój apartament i Twoje łóżko, mnie wystarczy jakaś poduszka, koc i podłoga.
- Nie będziesz spać na podłodze. Ok, skoro nie możemy się dogadać kto bierze łóżko powinniśmy oboje na nim spać. - słysząc to dziewczyna popatrzyła na niego ze zdziwieniem. - To znaczy oboje jesteśmy dorośli i chyba możemy spać na jednym łóżku bez jakichkolwiek podtekstów. W końcu jesteśmy tak jakby przyjaciółmi, więc to nic dziwnego. Ty będziesz miała swoją połowę łóżka, a ja swoją.
- Ok, ale ja śpię po prawej - powiedziała z uśmiechem Leire
Josh roześmiał się i przytaknął dziewczynie. - Idę wziąć prysznic, to był ciężki wieczór. - powiedziała dziewczyna i udała się do łazienki. Gdy wyszła zobaczyła Josha śpiącego, więc aby go nie zbudzić wsunęła się delikatnie pod kołdrę i czując jego ciepły oddech na karku szybko usnęła.

poniedziałek, 14 lipca 2014

Epilog

Dwadzieścia lat temu w małym miasteczku na świat przyszła pulchna dziewczynka, a na imię miała Leire. Wydawała się być słodką, niewinną istotą, więc nikt nie podejrzewał jak potoczy się jej historia, a już na pewno nikt się nie spodziewał jakim darem obdarzył ją los. Dziewczynka okazała się być na tyle bystra by szlifować swój talent i nie wykorzystywać go zbyt często, aby nie zdradzić go całemu światu. Z wiekiem doszła do perfekcji i nikt nie mógł jej odmówić, wystarczyło że na niego spojrzała swoimi pięknymi, hybrydowymi oczami, które zawsze podkreślała. Nie wychodziła z domu bez widocznej, czarnej kreski na oku i porządnie wytuszowanych rzęs. Taki makijaż dodawał jej pewności siebie i sprawiał, że nikt nie mógł oderwać wzroku od jej oczu, których niegdyś się wstydziła. W dzieciństwie czuła się przez nie niepewnie, ponieważ miała rzadką mutację genetyczną powodującą różnobarwność tęczówek oczu. Wiedziała przez to że jest inna, dopiero z wiekiem zaczęła postrzegać to jako wyjątkowość. A gdy pewien chłopak powiedział jej, że są piękne zrozumiała, że dzięki nim uda jej się zawojować świat. Zawsze marzyła o wielkim mieście, o innym życiu, o zostaniu kimś wielkim, o byciu w telewizji, od dziecka chciała zostać gwiazdą, jednak z jej figurą było to mało prawdopodobne. Była niską, pulchną dziewczyną, o kędzierzawych włosach, które nigdy nie chciały się układać. Leire ich nie znosiła. Zawsze zazdrościła innym pięknych prostych włosów, więc zawsze związywała swoje w niechlujny kucyk by ukryć je jak najbardziej. Dopiero po wypadku, w którym całe życie stanęło jej przed oczami, zrozumiała, że ma dość ukrywania się i bycia szarą myszką, wróciła do wielkich planów małej dziewczynki, która pragnęła mieć wszystko, podczas gdy miała niewiele. Zmieniła więc styl umierania się, zaczęła mocniej podkreślać oczy i prostować włosy. Wypadek był przełomowym momentem jej życia, od tamtej pory prawie zawsze chodziła w rozpuszczonych włosach, nosiła dopasowane spodnie, luźne t-shirty oraz szpilki, które dodawały jej kilka centymetrów. Wraz z nałożeniem makijażu i ułożeniem włosów jej pewność siebie wzrastała i dzięki temu potrafiła przykuć uwagę niemalże każdego faceta w jej otoczeniu. Podobało jej się to, lubiła jak ludzie na nią patrzyli, lubiła być w centrum uwagi. Nigdy nie myślała, że dziewczyna z nadwagą może przyciągać spojrzenia, które nie są wynikiem obrzydzenia, lecz zachwytu nad jej osobą. Niemal wszyscy się za nią oglądali, lecz nie ten, którego chciała. Nie potrafiła przykuć uwagi faceta, który ją zauroczył, faceta, w którym się zakochała się bez pamięci. Nie była w stanie o nim zapomnieć, więc postanowiła się zająć sobą. Jako, że zdała maturę i nie mogła pójść na wymarzone studia, postanowiła zostać w mieście i znaleźć wakacyjną pracę. Dzięki jej życiowemu szczęściu, szybko jej się to udało, i po tygodniu szukania dostała pracę w sklepie z ubraniami. Doskonale się w niej odnalazła, a młody szef, który stwarzał przyjazną atmosferę i nie kazał zwracać się do siebie per 'PAN' sprawiał, że polubiła swoje nowe zajęcie, jednak nie mogła dogadać się z jedną z dziewczyn tam pracujących, jeżeli to co ona tam robiła można nazwać pracą. Leire była wybuchowa i bywała nadmiar szczera, co nie przysparzało jej wielu przyjaciół. Jednak, gdy chciała potrafiła być miła, więc na początku starała się nie zwracać uwagi na koleżankę z pracy. Po dwóch tygodniach jej obserwacji nie wytrzymała i wdała się z nią w kłótnię.
- Może byś się trochę ogarnęła, stoisz i nic nie robisz, podczas gdy my tu nieźle harujemy! - krzyknęła Leire
- Wyluzuj - ze spokojem odpowiedziała jej Kirsten
- Wyluzuj?! Lepiej Ty przestań być taka wyluzowana i zajmij się w końcu pracą! Dobrze wiem jak ją dostałaś, ale postaram się żeby to nie pomogło Ci jej utrzymać, jeśli dalej będziesz się tak obijać!
- Grozisz mi? Hahaha, uważaj bo się Ciebie przestraszę mała kluseczko
- Słucham?! - Leire z trudem powstrzymywała chęć rzucenia się na Kirsten - Mała kluseczko?! Przynajmniej nie jestem wielką zdzirą jak Ty!
- Hej, nie będziesz mnie tu wyzywać! - krzyknęła Kirsten i uderzyła Leire w twarz
- Co tu się dzieje? - wtrącił kierownik sklepu
- Już Ty dobrze wiesz co tutaj się dzieje. To, że z nią sypiasz nie znaczy, że mam znosić jej obijanie się, a już na pewno nie pozwolę jej się obrażać z tego powodu. - wykrzyczała wściekle Leire
- Uspokój się trochę, może wprowadzam przyjazną atmosferę pracy, ale wymagam minimum szacunku, w końcu jestem Twoim szefem - odpowiedział poddenerwowany Josh
- Dobrze jej powiedziałeś - dodała zalotnie Kirsten kładąc rękę na ramieniu szefa
- Opamiętaj się dziewczyno - krzyknął zrzucając rękę kokietującej go dziewczyny - masz wolne do końca dnia, jutro masz przyjść z rana do mojego gabinetu i się rozmówimy - dodał do niej chłodny, tonem. A Ty idziesz ze mną - powiedział spoglądając na rozwścieczoną Leire.
Oboje udali się w ciszy w kierunku gabinetu Josha. Zanim tam dotarli Leire zdążyła już trochę ochłonąć.
- Usiądź - powiedział Josh - To nie tak jak myślisz, to z Kirsten. Ja... Ja wcale z nią nie sypiam - wydukał lekko zakłopotany
- Nie?! To jakim cudem taka dziunia dostała tu pracę?
- To wszystko nie tak, po prostu to był błąd, jeden, głupi błąd. Rozstałem się z dziewczyną, byłem pijany i...
- I tak po prostu wyszło? Przespałeś się z nią, a potem głupio Ci było jej odmówić?
- Dokładnie. I nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo tego żałuję.
- Każdemu się czasem zdarzy popełnić jakiś głupi błąd - odpowiedziała z uśmiechem Leire - Tylko dlaczego go nie naprawisz? Widzisz, że ona się nie nadaje do tej pracy. Powinieneś ją zwolnić.
- Wiem, jutro mam zamiar to zrobić.
Leire uśmiechnęła się do niego ponownie - Dlaczego mi to wszystko mówisz? Jesteś moim szefem i nie musisz mi się tłumaczyć.
- Nie wiem, po prostu czułem, że muszę.
Dziewczyna wstała z zakłopotaniem - Czyli mogę już wrócić do pracy?
-Tak, oczywiście. Dziękuję, że mnie wysłuchałaś.
- Nie ma problemu, zawsze możesz na mnie liczyć - odpowiedziała z uśmiechem
Gdy tylko zamknęła drzwi za sobą dotarło do niej to co powiedziała. Jaka ja jestem głupia - pomyślała. - Przecież mogę flirtować z szefem. Może i jest uroczy i przystojny, ale jest ode mnie sporo starszy. I w dodatku jest moim szefem. Muszę się opanować. - powtarzała sobie wciąż w myślach. Na drugi dzień zaraz po przyjściu do pracy wpadła na wychodzącą z biura Kirsten, która była wściekła. Dziewczyna rzuciła się na Leire krzycząc:
- To wszystko Twoja wina, rozumiesz, TWOJA! - Krzyczała szarpiąc dziewczynę - Gdybyś siedziała cicho wszystko byłoby w porządku, ale oczywiście musiałaś się odezwać!
- A co niby miałam patrzeć jak Ty sobie piłujesz tipsy, gdy my wszyscy zapieprzamy? Szukaj idiotów gdzie indziej i puść mnie zanim złamiesz sobie tego tipsika.
- Ty mała klusko, pożałujesz...
- Nie groź mi! - krzykneła Leire odpychając napastniczkę
- Nie waż się mnie dotykać! - powiedziała ze złością Kirsten policzkując Leire. - Jesteś nikim!
- Zabieraj ze mnie te łapy! Nie mam zamiaru się tu z Tobą szarpać, nie obrazisz mnie!
- Mam nadzieję, że szybko stąd wylecisz, już ja się o to postaram! - krzyknęła z całej siły odpychając dziewczynę, którą Josh w ostatniej chwili uchronił przed upadkiem.
- Wynoś się stąd! - krzyknął z pogardą. - Nic Ci nie jest? Coś Ci zrobiła ta wariatka? - zapytał z troską Leire
- Wszystko w porządku, trochę mną potrząsnęła i tyle. A to co? - zapytała dotykając zadrapanego policzka mężczyzny.
- To nic takiego, rzuciła się na mnie z pazurami, ale to nic, ważne, że z Tobą wszystko dobrze. - odpowiedział z ulgą w głosie. - Na pewno dobrze się czujesz? Może chcesz iść do domu?
- Dopiero przyszłam - powiedziała z uśmiechem - Nic mi nie jest, dam radę pracować.
- To dobrze - powiedział z uśmiechem Josh i udał się do gabinetu
Leire z uśmiechem wróciła do pracy i przez resztę dnia nie mogła przestać myśleć o uścisku szefa. Mijały dni, a Leire nie przestawała myśleć o przystojnym Joshu, on też zdawał się myśleć o swojej młodej pracownicy. Często wymieniali się uśmiechami i skrytymi spojrzeniami, lecz nikt nie zrobił kroku w stronę czegoś więcej. Po miesiącu pracy został zorganizowany wyjazd integracyjny do Krakowa. Leire bardzo się ucieszyła, gdyż uwielbiała to miasto, a wyjazd miał trwać aż 4 dni. Gdy nadszedł dzień wyjazdu dziewczyna była prze szczęśliwa i wtedy dotarło do niej, że aby tam dojechać, będzie musiała odbyć parogodzinną podróż autobusem, co ją totalnie przeraziło. Już miała się wracać, gdy wpadła na Josha.
- I jak? Podekscytowana wyjazdem? - zapytał
- Chyba tak - odpowiedziała zmieszana Leire
- Chyba? Wydajesz się być zdenerwowana?
- Bo jestem. Strasznie cieszyłam się z tego wyjazdu, dopóki nie dotarło do mnie, że będę musiała jechać autobusem taki kawał drogi
- A co masz chorobę lokomocyjną - zapytał z ironią w głosie Josh
- Nie. Tylko, tylko boję się jeździć autobusami, bo mam złe wspomnienia
- Złe wspomnienia?
- Miałam kiedyś wypadek autobusowy, ale nie chce teraz o tym mówić. Chyba zwyczajnie zrezygnuję z tego wyjazdu
- Nie, nie możesz zrezygnować. Usiądziesz ze mną, a ja przypilnuję, aby nic się nie wydarzyło. Zobaczysz to będzie zwykła, nudna podróż autobusem. - powiedział z uśmiechem Josh przytulając Leire.