sobota, 27 września 2014

Gdy się obudziła mężczyzny już nie było. Wstała z lekko rozmazanym makijażem i potarganymi włosami i udała się do łazienki, aby wziąć prysznic. Była zdziwiona, że Tommy zostawił ją sam w pokoju po tym jak poprzedniego wieczoru mówił jej jak mu na niej zależy. Wtedy na lustrze zobaczyła małą karteczkę z napisem: 'Gdy wstaniesz zejdź do hotelowej restauracji, całuję Tommy'. Leire uśmiechnęła się delikatnie i wzięła szybki prysznic, po czym poprawiła odrobinę swój makijaż i upięła włosy w nieduży koczek na głowie, aby zaoszczędzić czasu na prostowanie i układanie niesfornych kosmyków. Nie chciała, aby Tommy czekał na nią zbyt długo, zresztą była bardzo ciekawa co ją czeka, gdy zejdzie do tej restauracji. Był to dość upalny poranek, więc nałożyła lekką i zwiewną, czerwoną sukienkę, która znakomicie zakrywała jej niedoskonałości i podkreślała niezbyt duży biust. Wyglądała pięknie i tak właśnie się czuła. Na dole zobaczyła pięknie nakryty stolik, który wyróżniał się od pozostałych, dookoła było pełno krwistoczerwonych róż, a na podłodze był usypany z płatek różanych dywan od drzwi restauracji do pięknego stolika znajdującego się przy końcu pomieszczenia obok okna, z którego był piękny widok na ogromny ogród. Leire była zdziwiona widząc ten obraz. Restauracja była pusta, nagle podszedł do niej kelner i zapytał:
- Pani Leire Stone?
- Tak - odpowiedziała cicho i z lekkim zdziwieniem dziewczyna
- Proszę iść po płatkach róż w stronę stolika ze świecami, pani towarzysz zaraz do pani dołączy.
Dziewczyna z nieustającym zdziwieniem udała się w stronę stolika, tak jak polecił jej kelner. Nie wiedziała, czy to sen, czy prawda, wszystko wydawało jej się tak piękne i olśniewające, tak wyjątkowe. Nie mogła uwierzyć, że podrywacz Tommy był wstanie zorganizować coś takiego. Przy stoliku znajdował się drugi kelner, który odsunął jej krzesło i podał kieliszek szampana mówiąc:
- Pani towarzysz już idzie. Prosił, aby pani zamknęła oczy, gdyż ma niespodziankę.
Leire niechętnie zamknęła oczy, gdyż nie przepada za niespodziankami. Jej zdumienie przerodziło się w lekkie zdenerwowanie, lecz po chwili poczuła ciepłą dłoń na ramieniu co ją lekko uspokoiło. Wtedy mężczyzna pocałował ją w policzek i wyszeptał do ucha dziękuję, że przyszłaś. Dziewczyna się wzdrygnęła, gdyż głos który usłyszała nie brzmiał jak głos Tommiego. Szybko otworzyła oczy i zobaczyła stojącego przy niej Josha. 
- Spokojnie, chcę tylko porozmawiać - powiedział Josh
- Spokojnie?! - krzyknęła dziewczyna - Jak mam być spokojna, skoro zwabiłeś mnie tutaj podstępem, skoro byłeś w moim pokoju, gdy spałam! A tak w ogóle to gdzie jest Tommy?
- Musiał coś załatwić - odpowiedział z szyderczym uśmiechem Josh - szybko nie wróci - dodał z nieznikającym uśmieszkiem na twarzy.
- Jego też wkręciłeś?
- Musiałem, inaczej nie zgodziłabyś się na spotkanie ze mną. A ja chciałem tylko porozmawiać, wyjaśnić Ci wszystko. Mieliśmy tylko zjeść razem śniadanie, w przyjaznej atmosferze.
- W przyjaznej atmosferze? I dlatego mnie tak oszukałeś i wystraszyłeś?
- Nie chciałem Cię przestraszyć, proszę usiądź i zjedz ze mną.
- Dobrze, ale to nic nie znaczy.
- Nic nie znaczy - powtórzył po dziewczynie Josh z uroczym uśmiechem
- Nie uśmiechaj się tak, mówię serio
- Wiem, ale nie mogę przestać się uśmiechać wiedząc, że się zgodziłaś
Dziewczyna słysząc te słowa subtelnie się uśmiechnęła i usiadła ponownie do stolika. Gdy podniosła serwetkę zobaczyła eleganckie pudełeczko. Spojrzała ze zdziwieniem na Josha, nie wiedząc jak ma się zachować.
- Otwórz - powiedział mężczyzna - To nic nie znaczy, to na przeprosiny
Dziewczyna nie odpowiedziała nic na jego słowa, po prostu podniosła pudełeczko i otworzyła, a jej oczom ukazał się piękny naszyjnik z białego złota z sekretnikiem na którym znajdował się mały rubin. Josh wiedział, że jej się podoba, jednak nie był pewny jej reakcji. Przez moment siedizeli w ciszy, a dziewczyna wpatrywała się w naszyjnik, po czym powiedziała cichutkim głosem:
- Jest piękny, ale nie mogę go przyjąć
- Możesz - powiedział Josh
- Nie, nie mogę, on by coś znaczył, on by dużo znaczył, a ja chcę po prostu o Tobie zapomnieć
- To nie zapominaj - wtrącił cicho podchodząc do dziewczyny i łapiąc ją za rękę - Przymierz chociaż - dodał
Lerie nie wiedziała co ma odpowiedzieć, nie potrafiła odmówić i oprzeć się jego spojrzeniu i słodkim słówkom wypowiadanym jego ujmującym głosem. Czuła się zmieszana, z jednej strony chciała zachować naszyjnik, który strasznie jej się podobał, z drugiej wiedziała, że jeśli to zrobi to nie odpuści sobie Josha, który ją bardzo zranił. Spojrzała jeszcze raz na mężczyznę, potem na piękny stolik z cudownym widokiem i znów na swojego towarzysza. 
- Pomożesz mi go zapiąć - zapytała, dziwiąc się, że takie słowa wyszły z jej ust
- No pewnie - powiedział Josh, wziął naszyjnik i zapiął dziewczynie na szyi, po czym wyszeptał jej do ucha - Kocham Cię, Leire
- Co?! - zapytała dziewczyna gwałtownie się odwracając
- Kocham Cię, proszę nie skreślaj mnie ze względu na jedno nieporozumienie 
- Nieporozumienie? Zraniłeś mnie!
- Nie chciałem, źle mnie zrozumiałaś i nie dałaś mi szansy wytłumaczyć, tamtej nocy chciałem Ci powiedzieć, że się w Tobie zakochałem i chciałem spędzić z Tobą chociaż tamten jeden wieczór. Wiem, że może źle się wtedy wyraziłem, ale chcę to naprawić, bo szaleję za Tobą dziewczyno, nie potrafię o Tobie zapomnieć, bo sprawiłaś, że się w Tobie całkowicie zakochałem.
Leire nie wiedziała co odpowiedzieć, ze wzruszenia, gdyż nigdy wcześniej nie słyszała takich słów od żadnego mężczyzny. Przytuliła go mocno i pocałowała, po czym dodała:
- Ja Ciebie też
Josh nie mógł opanować się ze szczęścia i chwycił mocno dziewczynę, podniósł do góry i pocałował. Oboje odpłynęli w romantycznej atmosferze i miłosnym uścisku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz